Kolejna okładka, tym razem w tonacji niebieskiej i nie zapomniałam fotografować etapów powstawania.
Na początek, "Crazy patchwork", czyli jak powstawał patchworkowy prostokąt.
1.Wycinamy dowolny pięciokąt
2. Do jednego z boków doszywamy kolejny skrawek materiału, który następnie docinamy
3. Idąc zgodnie ze wskazówkami zegara doszywamy kolejny i kolejny...
4. Potem już nie koniecznie trzymamy się ruchu wskazówek, lecz próbujemy uzyskać pożądany kształt-prostokąta
Tym razem podkleiłam całość kamelą, aby było bardziej sztywne. Podszyłam ociepliną, jest fajne puchate, przepikowałam po szwach
5. Naszyłam aplikację konika
6. Zgubiłam jedno zdjęcie... składając prawymi stronami do siebie zewnętrzną część i wewnętrzną, zszyłam je razem z góry na dół, z prawej strony na zdjęciu powyżej widać szew,
7. Dalej na lewej stronie, założyłam do środka po około 10 cm zarówno wnętrze jak i zewnętrze, tworząc kieszonki na włożenie zeszytu,
8.Teraz wszystko przeszyłam dołem, a na górze po środku zostawiłam kilka centymetrów na wywinięcie całości na prawą stronę i oto co ukazało się moim oczom
Jeszcze nie jest to siódmy cud świata, ale może kiedyś nabiorę większej wprawy...