W tym roku pogoda nas nie rozpieszcza i niestety leje już od kilku dni. Woda w strumieniu w ogrodzie ledwo mieści się w korycie i jak tak dalej pójdzie, to jutro pewnie wyleje. Przez ten deszcz, a może dzięki niemu, udało mi się skończyć rozpoczętą już jakiś czas temu torebeczkę dla małej panienki. Od pewnego czasu w takie dni kiedy nie mogę wyjść do ogrodu rozpoczęłam swoją przygodę z szyciem kolorowych torebek dla dzieci. Zaczęło się od tego, że moja najmłodsza pociecha zapragnęła dostać na swoje 12-te urodziny torbę, a właściwie tornister, z sową. Postanowiłam sprawić jej niespodziankę i udało się. Torba wyszła chyba całkiem nieźle, gdyż starsza córcia, już dorosła panna, zażyczyła sobie torbę na uczelnię z Kubusiem Puchatkiem, i cóż kolejne wyzwanie. Praca nad projektowaniem, a potem wykonaniem tych torebek, bardzo mnie wciągnęła i tak zaczęły powstawać kolejne projekty.
Oto ostatnio ukończona mała torebeczka dla miłośników koników.
Tak wyglądała torebka zanim córcia samodzielnie poprawiła oczka Kubusiowi, gdyż uznała, że z tymi wygląda jak sowa, no cóż, jej torba jej Kubuś...
A to tornister najmłodszej, która jest zadowolona i chodzi z nim zarówno do szkoły jak i na wszystkie inne zajęcia. Ja też jestem zadowolona, gdyż całość trzyma się dobrze pomimo kilogramów, które pociecha tam dźwiga. Po dwukrotnym praniu nadal wygląda jak nowy. Jestem z siebie dumna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo mi miło, że zaglądacie do mojego ogrodu, jeśli Wam się podoba, zapraszam ponownie. Za każdy pozostawiony komentarz dziękuję bardzo.