Wreszcie nadeszły upragnione wakacje, ale jako nauczycielka jeszcze ten tydzień muszę stawiać się w pracy. Spodziewałam się jakiegoś wstrząsu, bo otrzymywałam sygnały wcześniej, ale dzisiejsza rozmowa z szefową - jak obuchem w głowę. Jak to jest, że pracowałam w szkole podstawowej przez 19 lat, byłam wychowawcą i nauczycielką matematyki i nikt do tej pory nie powiedział mi, że jestem tak beznadziejna??? Likwidacja szkół spowodowała, że zostałam bez pracy, ale udało mi się dostać pracę w szkole prywatnej i właśnie dziś po 20 latach pracy dowiedziałam się, że wszystko co robię jest źle (nawet drugi rok z rzędu, tyle pracuję w tej szkole, najwyższy w mieście wynik sprawdzianu po 6 klasie, to nie moja zasługa). Usłyszałam jeszcze wiele złego na swój temat i gdybym dopiero rozpoczynała pracę, myślę, że uwierzyłabym w to, ale i tak jest mi trudno i nie potrafię sobie z tym poradzić. Zmniejszenie wymiaru godzin o jedną trzecią, to dla mnie tragedia. Podobne słowa usłyszało dzisiaj także kilka koleżanek. To żadna pociecha, wiem, tym bardziej wszystkie jesteśmy bezradne.
Nic mi się nie chce, mam rozpoczętą fajną torebkę, ale nie mam sił się za nią zabrać, to cyknę choć kilka fotek z ogródka, bo zanosi się na burzę.
Oto one moje piękne kwiatuszki-różyczki, nie ma ich wiele ale są urocze
Wysoki krzew i piękne olbrzymie kwiaty
(no i oczywiście wszędobylska waleriana)
Ten krzew ma już ponad 10 lat. Kwiaty zmieniają kolor, kiedy rozwijają się środek jest ciemniejszy (zdjęcie poniżej). Kwitnie na drugorocznych pędach i niestety często przemarza, ale zawsze się odradza, jej zapach jest cudowny
W tamtym roku posadzona, chyba rabatowa, kwiaty mają żywy czerwony kolor